piątek, 10 lipca 2015

czy warto bać się zmian?

Życie jest pełne zmian. Powinno być. Bo jak nie, to jakaś cząstka nas powoli umiera. Nie można ciągle tak samo! Otwórz się na zmiany, bo inaczej zanudzisz się na śmierć! A co jeśli nie?


Może to taki wieczór. Za dużo "hejtu" się dziś najadłam, wpadły mi w oczy nie te artykuły. Zbliża się nowe życie w Polsce. Zrobiła się z tego jakaś taka stresująca kupa. Czasem stresująca nawet bardzo. No bo wiecie - żyjemy tu sobie, skromnie, bo skromnie, ciasno, ale własno. I całkiem porządnie. Mamy pracę, oszczędności i siebie. Do pełni szczęścia brakuje nam tylko rodziny i przyjaciół, którzy - mam nadzieję - jeszcze o nas pamiętają. Powoli się już pakujemy, sprzedajemy to, czego zabrać nie możemy i przeglądamy oferty pracy.

Olaboga, chciałoby się rzec!

A jeśli wrócimy do Polski i wcale nie będzie tak słonecznie, jak to wygląda w naszych głowach? Mój Sakramentalny studiował, co studiował - ciekawe to, ale wakat sporadyczny. Wrocław, Warszawa, Kraków - owszem, ale nie nasze rejony. I co, jeśli przyjdzie nam dużo dłużej czekać na zatrudnienie? Kupno mieszkania też się wtedy przesunie. A finansowe źródełko szybko się przecież wyczerpuje... 

Jakiś czas temu Agnieszka z bloga LifeManagerka pisała, że nie lubi otwarcie mówić o tym, że jest szczęśliwa. Ja lubię i bardzo chcę wierzyć, że zawsze będę. Ale coś w tym jest. Za wszystko przyjdzie nam kiedyś zapłacić. I wszystko kiedyś się kończy. 

I tu właśnie wkracza ten hejt ze wstępu. Dowiedziałam się przypadkiem i jakoś nad wyraz smutno mi się zrobiło. Przeczytałam o śmierci 27 letniej blogerki, Martyny Ciechanowskiej. Była w moim wieku. Być może zdążyła pogodzić się z tym, co przygotował jej Ktoś tam na górze (pokonała ją choroba), ale powinna mieć jeszcze tyle czasu! Tyle możliwości i szczytów do zdobycia. Tak jak On, który przyjechał tu poznać świat, doświadczyć czegoś nowego, a potem wrócić do dziewczyny. I nie zdążył. Oni nie był przygotowany. Nikt nie był. Ich szczęście zniknęło jak za dotknięciem jakieś **** różdżki. 

Czy cieszę się, że wracamy do Polski? Niesamowicie! Czekam na ten dzień co najmniej od początku roku. Ale boję się. Nie chcę, żeby posypało się wszystko, co mam.

Więc nie marnuj czasu na narzekanie. Bo w rządzie sami idioci. Bo blogerka nie jest nikomu potrzebna
i fajnie, że zniknęła (eufemistycznie przytoczony jeden z komentarzy; proszę, nie szukaj ich - rozszarpać takich ludzi to za mało; skąd w nich tyle nienawiści...). Bo słońce dziś świeci za mocno. Kurka, to załóż okulary, zasłoń okno albo odwróć głowę! Jak Ci nie pasuje, to rusz tyłek i zrób coś więcej niż ocenianie.

A Ty, Dobry Człowieku, który wierzysz, że wszystko będzie dobrze - jestem z Tobą i wierzę równie mocno. Musi być dobrze! Po prostu musi...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podskoczę z radości, jeśli zostawisz mi tu małe słowo wsparcia, rady bądź konstruktywnej krytyki!